Świadectwo z rekolekcji ewangelizacyjnych w Rudniku

Witam,

uczestniczyłam w rekolekcjach w Parafii św. Ojca Pio w Rudniku od 3-go dnia ich trwania. Jak przebiegały opowiadała mi siostra. Kiedy sama poszłam do kościoła, usłyszałam bardzo proste prawdy, które były zapomniane a tak oczywiste. Czasem szukamy pięknego języka aby mówić o Bogu i do Boga, a nie umiemy używać prostych słów, które wypowiadane przez członków zespołu Źródło, trafiały do mnie. Taką igłą, która zadała ból sercu okazał się film MOST- metaforyczny obraz, ukazujący ofiarę jaką poniósł Bóg-Ojciec, oddając życie Syna i jak ludzie przyjęli ją.
Kilka lat temu straciłam Tatę, za którym tęsknię. Kiedy umarł, byłam zrozpaczona tym, że wszystko inne się nie zmieniło , chodzimy do pracy, przychodzi kolejna pora roku, świat się kręci tylko nie ma jego- a ja czułam ból, pustkę. Film uświadomił mi, że nie kocham Boga największą miłością, bo sama byłam obojętna , żyłam jak chciałam pomimo ofiary życia jaka została dokonana dla mnie!

Swiadectwa wyrażane przez osoby prowadzące rekolekcje, pokazywały dary jakie otrzymali od Boga, jego hojność, która wynika z bezwarunkowej miłości. Jak grom spadła na mnie prawda, ze jestem nieszczęśliwa, bo sama próbuję zmagać się ze swoimi problemami życiowymi, słabościami a przede wszystkim grzechami. Nie proszę Boga o pomoc w naprawie relacji z mężem, czy o pomoc w pokonaniu pychy, zazdrości, obłudy. Zazwyczaj przepraszałam Boga za grzechy, obiecywałam poprawę ale nie przyzywałam Jego pomocy- takiej pomocy indywidualnej, więc nie wierzyłam w Zmartwychwstanie, nie wierzyłam w to, że mogę zmienić swoje życie tu i teraz.

Spowiedź tego dnia była inna od dotychczasowych- bo zobaczyłam swoje przewinienia, które do tej pory były niewidoczne dla mnie. Wyznawałam grzechy, oczywiście z nadzieją na to co mnie czeka po zakończeniu spowiedzi ale też odczuwałam miłość, która mi towarzyszyła w tym konkretnym momencie- momencie spowiedzi.

Wiem, że o wiele łatwiej kochać Boga, wyznawać wiarę wśród ludzi podobnych do nas, będących we Wspólnocie Kościoła. Jednego jestem pewna, że nie chcę aby pozostało we mnie tylko wspomnienie, które wzrusza- chociaż i takie jest cenne- ale pragnę zmiany i proszę o nią. Wiem też, że daleka droga przede mną, bo brakuje mi wielu przymiotów człowieka bogobojnego, kochającego, szczerego sercem i otwartego. Mój świat jest jeszcze zamknięty na drugiego człowieka ale z boską pomocą i wytrwałą praca nad dotychczasowymi przyzwyczajeniami otworzę się i swoją wewnętrzną radością będę dzielić się z innymi.

Pisząc teraz zrozumiałam, jak trudno określić ludzkim słowem to, co dzieje się w sercu. Ale nie ma we mnie lęku, lecz chęć podzielenia się tym co przeżyłam i wciąż przeżywam. Chwała Panu!

Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.