Kilka dni przed wyjazdem na rekolekcje czasami jest takie wrażenie, że zaraz cały świat chce cie zniszczyć. Człowiek czuje się jakby był na wojnie. Każde zdanie, każde słowo jest nagle przez przyjaciół, rodzinę ważone w trójwymiarze. Nagle czujesz walkę duchową, z jednej powstajesz, to nadchodzi następna. Jedyne, co mnie trzymało to, to że muszę, powinnam ufać Jezusowi, to Jego dzieło więc i On doda mi sił aby to przetrwać.
Rekolekcje rozpoczynają się w czwartek, ale my już pojechaliśmy w środę, o czym ja nie wiedziałam więc moje pakowanie trwało 10 minut. Tak, ewangelizator powinien być gotów na wszystko. W nocy o północy mam głosić, że moim jedynym Panem jest Jezus Chrystus. To jest wojna. Jeśli jej nie czujesz tzn. że jesteś letni.
Rekolekcje w Kazimierzówce były moją 4 parafią, pierwszy raz czułam ogromną niechęć i podpowiedź złego „i po co ty będziesz wyznawała swoje grzechy publicznie, jedź do domu, fest fajna pogoda może jakiś wypad nad jezioro się uda”. Umierałam na tych rekolekcjach duchowo, ale wiedziałam, że jest to potrzebne i Pan chce się posłużyć taką miernotą jak ja.
Ks. proboszcz okazał się wspaniałym księdzem, człowiek o dobrym, wrażliwym sercu, wspaniały gospodarz. Ujął moje serce bardzo. Bardzo mnie to poruszyło, że ludzie nawet sobie nie zdają sprawy z tego, że czasem można by przyjść do księdza i w czymś mu pomóc, porozmawiać choćby o pogodzie. Patrzyłam na ludzi którzy przychodzili od środy regularnie – było widać w nich przemianę. To co Pan dokonuje przez parę dni w sercach ludzi, jest niewiarygodne. Rekolekcje minęły w Duchu i Prawdzie. Ponieważ Prawdą jest Jezus Chrystus. Ja osobiście zrozumiałam jak ważne jest, aby upominać z miłością, tak, ciągle potrzebuje pracy nad sobą i nawrócenia. Życzę wszystkim Błogosławieństwa Bożego oraz opieki Matki Bożej/Katarzyna.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.