Atmosfera tych rekolekcji była wyjątkowa. Byliśmy bardzo ciepło przyjęci zarówno przez proboszcza Kaniego, jak i przez parafian. Otwierali oni przed nami swoje serca, ale też i domy. Prosili, żebyśmy choć na chwilę przyszli, pobyli z nimi, pomodlili się. W tej gościnności żywe było powiedzenie „gość w dom, Bóg w dom”. I czuć było, że w naszych osobach oni przyjmują Boga pod swój dach. Ale też po każdej Eucharystii i bloku wiele osób podchodziło do nas, żeby chociaż zamienić kilka słów, żeby pochwalić się dziećmi, wnukami, a czasem poskarżyć na życie.
Najgłębiej zapadła mi w pamięć jedna osoba, która codziennie wychodziła smutna i zapłakana, a Ela z naszej ekipy obejmowała ją i pocieszała. Tej kobiecie dwa miesiące temu zginęła córka w wypadku samochodowym. Ale kiedy Ela zapytała ją czy możemy jakoś pomóc, odpowiedziała „…dziękuję, już dużo zrobiliście…”. Z przeprowadzonych rozmów dowiedziałam się, że dużo osób szuka Boga, pragnie bliższego z nim spotkania, dlatego część z nich jeździ na uwielbienia, czy na spotkania wspólnot do Lublina lub Chełma. Młodsi, którzy mają samochody zabierają swoich rodziców, a nawet dziadków. /Agnieszka
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.