Podczas Światowych Dni Młodzieży, które w tym roku odbywały się w Polsce, wśród tysięcy uczestników był również Ci związani z lubelskim środowiskiem nowej ewangelizacji. Szczególnym miejscem ich działania było Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji, gdzie 1.5 tysiąca ewangelizatorów wspólnie mieszkało, modliło się, uczestniczyło w rekolekcjach po to, aby wyjść i głosić Dobrą Nowinę na ulicach Krakowa. Wśród nich była także Ewa, która chce się z Wami podzielić swoim świadectwem.
„Kiedy wracałam z pierwszej części moich tegorocznych wakacji, myślałam, że już nic lepszego mnie nie spotka. Jaki człowiek jest naiwny! Pobyłam chwile w domu i wyjechałam do Międzynarodowego Centrum Ewangelizacji w ramach Światowych Dni Młodzieży. I to był najmocniejszy dotyk Boga w czasie tych wakacji. Nie wiem ile łaski straciłam po drodze, bo wiem, że całej nie złapałam. Ale też wiem, ile Pan mi w tym czasie dał. To był dosłownie czas wylania łaski, wylania Ducha Świętego. Czas ogromnego pokoju i radości. Czas spotykania Boga w drugim człowieku.
Ja z tych co średnio w poważaniu mają wielkie chrześcijańskie „imprezy masowe”. Trudno mi się odnaleźć w tłumie, trudno skupić się na modlitwie w hałasie. I na początku chodziłam z pytanie: co ja w ogóle tu Boże robię? Ale szybko to minęło. Minęło i przemieniło się w zachwyt. Jak widziałam ten Boży ferment na 6 (a potem 20) scenach Krakowa w ramach Festiwalu Młodych, tą ogromną akcję ewangelizacyjną, to miałam tylko jedno przeświadczenie – TO JEST BOŻE! Sialiśmy po ludzku nieudolnie ale mieliśmy TAKIE PLECY, taka pewność, że to ON się o wszystko zatroszczy. Ludzka słabość zderzała się z tak ogromnie Bożym prowadzeniem, że brak słów…
Jechałam, z dusza na ramieniu, bo dostałam propozycje szefowania jednemu z działów medialnych ICE2016. Przyjechałam.. i zaczęło się dziać. Ja nie wiem jakim cudem ale Bóg z nastu osób z różnych części Polski, które w dodatku nie znały siebie wcześniej, stworzył naprawdę zgrany Boży team, który robił Bożą robotę. Mimo ubóstwa środków, którymi dysponowaliśmy, mimo zmęczenia, mimo naszych słabości. ON działał przez nas. Już pomijam to totalne JEGO prowadzenie, gdy zjawialiśmy się w jakiś miejscu i czasie o idealnej porze do zrobienia dobrego materiału. To było tak ewidentne Boże działanie!
Nie zapomnę jak stałam centralnie pod oknem papieskim, Zobaczyłam na żywo papieża Franciszka. I czułam jak w te dni z nieba dostaje prezent za prezentem. I nie wiem czy tego dnia większe było spotkanie na Franciszkańskiej czy to, że tego dnia ktoś mnie tak szczerze przytulił. Mega zżyłam się z tamtym miejscem i ludźmi. Miejscem generującym łaskę. Mam wrażenie, że to był czas nowego wylania Ducha, nowego zapału do ewangelizacji. Po tym czasie miałam uczucie serca większego niż klatka piersiowa. To trwa i wydaje owoce. Jednym z nich był chociażby udział w Kursie Paweł, który praktycznie przygotowuje do ewangelizacji.
Pan pokazał w tym czasie moc swego ramienia. Leczył, uzdrawiał. Pokazywał, że Słowo głoszone w Jego Imię ma moc! Pokazywał, że na Jego imię zgina się każde kolano, każda przestrzeń naszego życia. Jemu niech będzie chwała za ten czas!”.
Comments are closed, but trackbacks and pingbacks are open.